Na początku była woda. Pierwszym suplementem do coli była zapewne kostko lodu. Ktoś inny połączył ją z whiskey, na kolejne drinki nie trzeba było długo czekać.
To u dzieci zauważyłem bezalkoholowe eksperymenty polegające na mieszaniu coca coli na przykład z fantą i spritem. Koncern nie pozostał obojętny. Sam wprowadził swego czasu na rynek coca coca cherry. Tak rozpoczął się wyścig na najoryginalniejszy smak coli z czymś.
To, że sama coca cola w sobie zawiera ogromną ilość cukru wiadomo chyba każdemu. Pomijamy tu idące z duchem czasu wersje zero. Komuś wpadł do głowy inny pomysł. Cukier waniliowy. Chyba nikt nie wierzy w to, że to ogromnej kadzi z przygotowywanym napojem ktoś wrzuca laskę wanilii?
Ten eksperyment określiłem mianem herezji, którą przebić może jedynie coca cola o smaku brzoskwiniowym. Spróbowałem i odstawiłem na wieki.
Jak uratować z szarganą godność? Zamiast zrezygnować z kolejnych eksperymentów zrobiono jeszcze jeden odważny krok naprzód. Powstała Coca Cola Orange Vanilla. Czy to cola waniliowa z fantą, czy też sokiem pomarańczowym trudno orzec. Ważne, że efekt jest przystępny i zdatny do picia.
Coca Cola Orange Vanillia dostępna była dla klientów jednej z sieci hipermarketów w ramach organizowanych przez nią amerykańskich dni. Swoją drogą jej cena zbliżona była do dwulitrowego odpowiednika klasycznej Coca Coli w butelce. Ile osób się skusi i czy jej dystrybucja / produkcja rozwinie się na Polskę trudno orzec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz